Gdybym odeszła….
Często rozmawiam z moją już dorosłą córką. Odczuwam wrażenie, że czuje do mnie żal, że nie odeszłam od męża, wtedy kiedy powinnam powiedzieć sobie STOP.
Wiem, że jej miłość do ojca przeplatała się z nienawiścią do mojego męża. Nasze małżeństwo od początku było skazane na niepowodzenie. Wtedy kompletnie tego nie widziałam lub nie chciałam widzieć. Przecież oby dwoje mieliśmy inne aspiracje. Nie szanowaliśmy się wzajemnie. Kłótnie, awantury. Błaganie na kolanach i godzenie się w łóżku. Wpadliśmy w spiralę, w której się zaplątaliśmy tak bardzo, że nie umieliśmy już inaczej żyć. Kłótnia zawsze kończyła się seksem. Przez chwilę było to nawet zabawne, ale tylko przez chwilę. Toczyliśmy ze sobą ciągłą walkę. To nie mogło się udać, to nie mogła sprawić, że będziemy ze sobą szczęśliwy, bo przecież nie byliśmy szczęśliwi od samego początku. Wydawało nam się, że jest fajnie, bo mamy siebie, mamy dom i mamy rodzinę a tak naprawdę nigdy do siebie nie pasowaliśmy. Tworzyliśmy iluzję miłości, w którą wciągnęliśmy nasze dziecko.
Gdybym odeszła byłabym szczęśliwa i Ona też.