Autor: Bezimenna

Ile mam lat…

Ile mam lat? Koło 40-ki świeżym oddechem. Nie posiadam już figury dwudziestolatki, trud podróży jaką, przebyłam przez te, wszystkie lata ukształtował moje ciało i nie mam się czego wstydzić. Może, nie jestem idealna, ale mistrzowsko opanowałam sztukę kochania dziecka, rodzinę i przyjaciół.

Ile mam lat? Jestem, w wieku, w którym patrzy się na świat spokojniejszym okiem. Jestem, w wieku gdzie miłość przeplata się z żądzą namiętności i oazą spokoju.

Ile mam lat? Czy to ma znaczenie, czy mam dwadzieścia, czterdzieści czy sześćdziesiąt liczy się przecież wiek który, sama czuję. Jestem przede wszystkim, w wieku gdzie chce się żyć bez strachu, żyć, w wolności. Jestem, w wieku, w którym mogę wykorzystywać swoje doświadczenia. Mam wystarczająco tyle lat, by żyć pełnią życia po swojemu. Mogę robić co, chcę i czuć to, co chcę.

Ile mam lat? Jestem, w odpowiednim wieku gdzie umiem odnaleźć się pomiędzy dwoma pokoleniami. Jestem na takim etapie gdzie, w końcu zaczynam rozumieć, że każda osoba która, pojawiła się, w moim życiu nie pojawiała się przypadkiem. Każda z tych osób miała swoją odpowiednią rolę. Jedni mnie wykorzystywali, inni mnie wystawiali na próbę, ale byli i tacy którzy, mnie kochali i uczyli jak żyć. Pojawiali się też ludzie którzy, pokazali mi, że jestem wyjątkowa i, że wszystko, co robię, ma sens.

Ile mam lat? Jestem, w takim wieku gdzie zdobywa się szósty zmysł który, pozwala mi iść dalej, zachować spokój i godzić się z życiem. Mimo że, pojawiają się z wolna kurze łapki i cellulit co czyni mnie bardziej, piękniejszą i dojrzalszą, ale przy tym bardziej ludzką i prawdziwą.

Teraz jestem bardziej sobą niż kiedykolwiek przedtem.



Anioł powiedział naiwna i pogłaskał po głowie

Kiedyś Krystyna Prońko wylansowała utwór „Jesteś lekiem na całe zło”. Tytuł piosenki można przełożyć na swoje życie, przecież każdy z nas, w życiu przechodzi chwilę szczęśliwe, ale też chwilę zwątpienia, czy załamania, ale najważniejsze, w tym wszystkim to mieć kogoś do kogo można skierować właśnie te słowa “jesteś lekiem na całe zło”. Jaką siłę mają te słowa, wie tylko ten który, ma u swojego boku taka osobę, takiego „anioła stróża” który, jest zawsze niezależnie od sytuacji, dni czy pory roku. Jest zawsze i wszędzie.

Piękne uczucie kiedy, można chłonąć chwile z taką osobą, całym sobą. Wtulając się, w taką osobę, czuć jego siłę ramion. Te, chwilę są takie idealne, wypełnione radosnym spokojem, pewnością, że wszystko może być, w porządku. Nie ma piękniejszego uczucia jak pozwolić „aniołowi” ułożyć wspólny plan podróży zwanej życiem. Pozwolić mu się zatroszczyć o wszystko, co będzie potrzebne do przetrwania. On potrafi przewidzieć niespodziewane sytuacje z którymi, można się spotkać po drodze.

Mieć „anioła” obok który, zrobi wszystko dla mojego dobra, nigdy mnie, nie zawiedzie, dając poczucie bezpieczeństwa. W nim jest bardzo dużo zwyczajności, ale  też codziennej troski o najprostsze sprawy. Ufam mojemu „aniołowi”, gdy coś mi obieca, zrobi to. Jest lojalny wobec mnie. Dba o ludzi, bo jest prawdziwym „aniołem ludzkich serc”.

Dużo rozmawiamy. Wiem, że cokolwiek powiem, zostanie zrozumiałe. Przy nim mogę mieć prawo do wszystkich moich uczuć, wątpliwości oraz moich lęków i pomyłek. Mogę być sobą i jestem  w pełni akceptowana.

Podstawą to uwierzyć w „anioła” i wiedzieć, że ma Twoje oczy.



Świąteczny czas

Mała Strefa Intymności już drugi rok gości, w waszych domach, w ten świąteczny czas. Jest mi ogromnie miło, że jesteście ze mną a ja mogę być dla was.

Niestety aura, w niczym nie przypomina świąt i pory zimowej. Wszystko się niestety zmienia nawet pogoda. Niezmienna jest jednak atmosfera przedświąteczna która, towarzyszy każdemu z nas, można odczuć ją, w domach, w których każdy, przygotowuje się na swój sposób. Mimo że, są to tylko trzy dni świąt, przygotowujemy się do nich już na początku grudnia. Ostatnimi czasami świata stają się wielką akcją marketingową i na to nie mamy wpływu, ale ważne jest to, żeby, w tym całym obłędzie nie zapominać o tradycji która, wiąże się ze świętami. Największe znaczenie ma sama Wigilia, opłatek, 12 potraw, ubrana choinka, kolędy i prezenty, a także niezapomniana atmosfera rodzinna która, w całym tym połączeniu wytwarza baśniowy urok świąteczny.

Ja co roku, w okresie świątecznym staram się, sięgać pamięcią do okresu dzieciństwa jak to było kiedyś i próbuję odtworzyć smaki, zapachy i tradycję. Uwielbiam ten czas, czas wspomnień i towarzyszących przy tym odczuwanych emocji. Choć obecne święta różnią się bardzo od tych sprzed kilkunastu lat, chociażby zapachem mandarynek czy pomarańczy to nie zmienia faktu, że dla mnie to jest nadal nieodłączny elementy związany z aromatem świąt.

Moi drodzy życzę wam, w te święta ciepłych chwil, w gronie rodziny. To też doskonały czas na budowanie tego, co najważniejsze, czyli szacunku, zaufania. Życzę wam również, abyście umacniali swoje więzi rodzinne i przyjacielskie oraz, abyście optymistycznie patrzeli na nadchodzące “jutro” .

 



Ciotka Klotka mówię Wam jest najlepsza jaką znam

Nie da się ukryć, że najważniejsza na świecie jest zawsze mama, nikt nie jest, w stanie zastąpić nawet, w najmniejszym ułamku mamy, Dla maluszków mama jest kimś, kto kołysze do snu, czyta bajki, przytula, karmi, pociesza. Jest obecna 24 na dobę. Ważna i zarazem kochana może okazać się ciocia i nie ma to znaczenia czy jest to “prawdziwa” ciocia, czy “przyszywana”.

Można być ciocią, w różnym wydaniu. Można być zazdrosną ciocią, ciocią na dystans, ale można też być ciocią przyjaciółką, która będzie lekiem na całe zło. Takiej cioci można się zwierzyć z problemów i mieć pewność, że nikomu nie powie. Można się poskarżyć na rodziców, czy też opowiedzieć o swojej pierwszej miłości. Można jej się, poradzić wiedząc, że, zawsze na wszystko znajdzie rozwiązanie.

Jestem ciocią  tą bliską z którą, wiążą więzi krwi, ale też jestem ciocią “przyszywaną”. Tak naprawdę większość z tych moich kochanych urwisów jest już dorosła bądź prawie dorosła. Nie potrzebują już tak tej swojej “starej ciotki”, ale wiedzą, że, zawsze mogą na mnie liczyć.

Jestem ciocią i lubię nią być. Od kilku dni do mojej gromadki “kochanych serduszek” dołączył mały aniołek któremu, też chcę ofiarować swoją miłość, ciepło i czas. Bo wiem, że, najfajniejsza ciocia to nie ta, co obdarowuje prezentami czy upominkami, bo co po zabawkach które, się psują czy po czekoladkach które, się zje. Dzieci potrzebują takiej cioci która, zawsze znajdzie czas na zabawę, rozmowę, która, przytuli i zawsze poda pomocną dłoń. Świetna zabawa i miło spędzony czas na zawsze zostaje, w pamięci dzieci.

Od wychowania są rodzice, a ciocia uczy jak wychowywać rodziców.

Ten wpis dedykuję mojemu najmłodszemu słodziakowi “A”.

 



Pieprzonych cudów nie ma

Po raz kolejny na swoim blogu wracam do tematu: Czy ludzie się zmienią?

Temat ten wydaje mi się bardzo interesujący, ponieważ obserwuję ludzi, dużo czytam i przebywam, w szerokim gronie znajomych, w którym dużo rozmawiamy, dzielimy się swoimi przeżyciami. Każdy z moich znajomych jest na różnym etapie życia. Są małżeństwa, są pary, są rozwiedzeni i są single. Każdy z jakimś bagażem doświadczenia, każdy z inną historią życia.

Ludzie na pewno sami z siebie się nie zmienią. Zmienia ich otoczenie i życie oraz to, co ich w życiu spotyka, ale nikt nie zmienia się tak po prostu. Ludzie się nie zmieniają, bo to wymaga zatrzymania i refleksji nad sobą. Ciężko przecież przyznać się do tego, że to coś z nami może być nie tak. Nie widzimy u siebie błędów, wad i niedociągnięć. Ludzie się nie zmieniają, bo to wymaga poświęceń i wyrzeczeń, a przecież wychodzimy z założenia, że to nie my powinniśmy się zmieniać. Ludzie się nie zmieniają, czasami dorastają i czasami przestają też robić coś głupiego i niedobrego. Przecież alkoholik już zawsze będzie alkoholikiem, ale niepijącym, Zdradzający zawsze będzie zdradzał, tylko będzie bardziej ostrożny.

Nie oczekujmy cudów. Pieprzonych cudów nie ma.

 

 

 



Kochanie niedoskonałego człowieka

Mówią “że po ślubie wszystko się zmienia”. Rzeczywiście coś, w tym jest, nie będę tu opisywała mojego 15 letniego małżeństwa. Skupię się na rozmowach z moimi znajomymi którzy, mają różne spojrzenie i doświadczenie na ten temat, bo coś, w tym jest.

Po ślubie znika magia, nie staramy się tak, wszystko zaczyna być powoli szarą rzeczywistością i rutyną. Powtarzane są te same schematy. Kończą się zaloty. Może dlatego, że miłość przechodzi przez różne etapy i fazy. Namiętność i pożądanie spada. Nie ma już takiej ilości dopaminy (hormonu szczęścia). Zaczynamy stawiać na stabilizację i przywiązanie. Idealizowanie partnera znika. Zaczyna wiać nudą, ponieważ mylnie zaczynamy uważać, że nie musimy się o siebie starać, uwodzić czy zdobywać.

Jeżeli po kilku latach związku małżeńskiego nadal chcemy być, z druga połówką to może warto pomyśleć, jak wyglądał nasz związek przed ślubem, co robiliśmy, jak się zachowywaliśmy, co powodowało, że czuliśmy dreszczyk emocji. Przecież szczęśliwi możemy, być zawsze tylko trzeba ciągle podrzucać do pieca. Oczywiście do “tanga trzeba dwojga” ale zawsze ktoś, w związku musi wykonać pierwszy krok, być bardziej czynny od drugiej osoby. Bierność dwojga nie da nam nic dobrego, wręcz przeciwnie będziemy rozgoryczeni i zrezygnowani. Związek będzie tylko i wyłącznie udręką. Będziemy szukać wyjścia awaryjnego. Czy tego właśnie chcemy? Może warto od czasu do czasu, sprawić ukochanej/ukochanemu drobny prezent (nic kosztownego). W ten sposób pokażemy, że myślimy o drugiej osobie. Mieszkanie pod jednym dachem nie wyklucza wspólnej randki poza domem. Jakiś obiad, spacer czy nawet wypad poza miasto. Komplementy i flirt to jest “klucz” który, niestety został zgubiony przez wiele małżeństw na początku wspólnej drogi.  Zgodzicie się ze mną, że bardzo fajnie byłoby otrzymać np. SMS z jakąś dwuznaczną propozycją, czyżby to nie podniosło atmosfery w związku. Komplementy nie kosztują nic, a tak wiele znaczą, to, że się widzicie codziennie, w różnych momentach nie wzbrania od komplementu. Błąd który, często popełniamy to taki, że komplementujemy tylko w sytuacjach, gdy druga osoba wygląda olśniewająco, bo wybiera się na spotkanie . A czemu nie rzucimy drobnego komplementy typu: “Lubię cię, w tej piżamie, bo tylko ja cię mogę oglądać taką” czy nie brzmi fajnie?!

Drobne, codzienne gesty, docenianie i podziękowanie sprawi, że zestarzejecie się wspólnie i nic nie będzie w stanie zaburzyć waszego szczęścia. Zbudujecie solidny mur przez który, nie będzie, w stanie przebić się zło, pokusy. Każdy, związek ewoluuje, zmienia się i dojrzewa. Tylko od nas zależy czy chcemy w tym uczestniczyć, czy nie.

Tego zabrakło w moim małżeństwie, ale nie zabraknie w nowym związku. Małżeństwo czy związek to praca na cały etat. Tak, praca, a nie coś, co dostajemy w gratisie.

 

 



Archiwalny kawałek dzieciństwa

Ostatnio robiąc porządek, w moich starociach, natchnęłam się na mój pamiętnik. Czytając go, po latach wzruszam się, swoją dziecinną naiwnością. Wpisy były szczerym przelaniem myśli, bez zawiści i krytyki. Czytając kartkę, po kartce przypominam sobie fakty i ludzi o których, już dawno zapomniałam.

Pisałam do poduszki. Opisywałam prawie każdy, dzień. Moje wzloty i upadki, radości i smutki. Moje szkole miłości których, nawet twarzy nie pamiętam, ale są częścią tamtego kawałka życia. Moje pomysły (a było ich masa) które, była wtedy takie nierealne, a teraz  takie prozaiczne. Pamiętnik był takim moim osobistym przyjacielem. Zawsze go miałam przy sobie.

Teraz widzę, w nim kawałek swojego życia, mogę cofnąć się i przypomnieć sobie siebie, sprzed lat. Jaka byłam, co mnie interesowało, co dawało mi szczęście, a co wywoływało smutek, przygnębienie.

Już nie piszę pamiętnika. Pamiętnik to kawałek dzieciństwa. Teraz gdy jestem, już dojrzałą kobietą przelewam swoje myśli, na internetowego bloga. Zdaję sobie sprawę, że odkrywam siebie publicznie, ale jestem na to gotowa.

Ktoś Mi się kiedyś zapytał, czy nie boisz się, że Twoi znajomi będą to czytać i że będą Cię oceniać, krytykować?

Nie zależnie od tego, czy bym pisała, czy nie to zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mnie krytykował, oceniał. Nie jest możliwe, żeby każdy, wszystko akceptował. Każdy, ma, w sobie łatwość, w ocenianiu innych. Nie oczekuję, że każdy, kto tu zagląda i czyta moje, wpisy pozytywnie mnie ocenia. Każdą krytykę i ocenę wykorzystuję jednak do własnego rozwoju.

„To, że krytykujesz moje wady, w żaden sposób nie spowoduje, że Twoje własne znikną”

 



Gdy Ja tonę Ty toniesz razem ze Mną

Żadna z nas po pierwszym spotkaniu nie postawiłaby ani grosza na to, że ta znajomość przerodzi się, w przyjaźń. A jednak mimo różnicy wieku nasza przyjaźń  jest czymś wyjątkowym, bardzo osobistą relacją dwóch kobiet które, były i są na różnych płaszczyznach życia. W tej przyjaźni czuję się bezpieczna, nie muszę udawać kogoś, innego ani przekonywać, że zasługuję na nią. W przyjaźni potrzeba chwili ciszy i milczenia, a zarazem otwartości i dzielenia się przeżyciami. Nie można jednak wymagać, że będziemy “czytać”, w swoich myślach. Jako moja przyjaciółka znasz granicę swojej obecności, w moim życiu. Respektujesz Moje prawo do bycia z innymi. Jesteś niezwykłym towarzyszem, w moim życiu. Jesteś, dla mnie schronieniem, najlepszą “polisą” na życie i lekarstwem w trudnych chwilach.

To, co jest niesamowite, w naszej przyjaźni, to, że, w naszym życiu tak wiele się zmieniło, a my nadal możemy na siebie liczyć. Nie tylko, wtedy kiedy, jest nam źle, ale również, wtedy kiedy, jest nam dobrze. Na przestrzeni lat wiem, że nasza przyjaźń nabrała głębszego poczucia bezpieczeństwa. Nie potrzeba nam codziennych plotek, setek SMS-ów. Nasza przyjaźń dopuszcza sytuację, że możemy się nie słyszeć nawet 2 miesiące i to kompletnie nic nie zmienia.

Byłaś ze mną, gdy kończyłam pewien etap życia, Ja z kolei byłam z Tobą, gdy Ty zaczynałaś swój nowy etap życia. Wyróżniłaś mnie i pokazałaś, że przyjaźń jest dla Ciebie czymś bardzo ważnym, chociaż by wtedy kiedy, poprosiłaś mnie na swojego świadka. Jaki paradoks Ty moim świadkiem na sprawie rozwodowej, a ja twoim świadkiem na ślubie.

Przyjaciel staje się fragmentem naszej biografii, jak data urodzenia, pierwsza szkoła czy imiona rodziców.

 

 

 

 

 



Powrót do pisania

Trochę mnie z wami moi drodzy czytelnicy nie było, ale obiecuję wam, że pisać nie przestanę. Tak jak pisałam, mój blog jest bardzo ważnym elementem mojego życia.

Ten czas, w którym, nie byłam aktywna tu, nie był, czasem zmarnowanym. Trochę czasu poświęciłam na odświeżenie mieszkania które, dzielę z moją córką, a, że jestem z tym sama, trochę czasu mi to zajęło, aczkolwiek mogłam liczyć na pomoc przyjaciół i ktosia, ale mimo wszystko musiałam wszystkiego dopilnować osobiście.

W międzyczasie miało miejsce też bardzo ważne wydarzenie, w którym brałam udział, a mianowicie ślub mojej najwierniejszej i najukochańszej przyjaciółki, ale o tym na pewno dowiecie się, śledząc bacznie, mojego bloga. Podzielę się z Wami przeżyciami które, towarzyszyły mi, w tym dniu tym, bardziej że, byłam tam nie tylko jako przyjaciółka, ale również jako świadkowa.

Uczestniczyłam też przez 3 dni, w największej wakacyjnej imprezie edukacyjnej, w Warszawie. Oczywiście i tym się z Wami podzielę, ponieważ myślę, że nie każdy z was miał okazję, w ten sposób poszerzać swoją wiedzę. W czasie wolnym zwiedzałam stolicę i też chce się podzielić tym z wami.

Również chce się podzielić z wami swoim odczuciem związanym ze zmianami, jakie nastąpiły, w moim i córki życiu.

Dni mijały dość szybko, szarość dnia codziennego i proza życia. O tym wszystkim w kolejnych wpisać, w Małej Strefie Intymności.



Kal­ko­mania z naj­piękniej­szym wzo­rem do naśladowania…Dziękuję Ci Mamo

Za co powinnam Ci podziękować? Myślę, że ta lista podziękować nie miałaby końca. Dziękuję Ci, przede wszystkim za Twoją autentyczność i prawdę, jaką dawałaś mi każdego dnia. Za oparcie, które, miałam od Ciebie od najmłodszych lat. Dziękuję Ci za świadomość, że zawsze mogłam na Ciebie liczyć, niezależnie ile w życiu bym nie spieprzyła, Ty zawsze byłaś i jesteś przy mnie. Nigdy się na Tobie nie zawiodłam, mimo że ja zawodziłam Cię nie raz. Pokazywałaś Mi, że z każdej sytuacji jest wyjście, zawsze dzięki, rozmową z Tobą widziałam światełko, w tunelu.

Jaka jest moja Mama: Najmądrzejszą, najpiękniejszą i wspaniałą kobietą. Kobietą niepowtarzalną. Kobietą o niezwyklej sile, ciepłą i niezwykle mądra. Patrząc na nią każdego, dnia widzę, w jej oczach miłość taką sama co sprzed kilkunastu lat. Wiem, że dla mnie i mojej siostry poświęciła całe swoje życie z wielkim oddaniem. Mama nauczyła, mnie czym jest życie, nauczyła mnie ufać ludziom i umieć doceniać to, co się ma. Mama mnie nauczyła, że nie można być zazdrosnym o to, co inni mają. Mimo że nie wszystko zawsze miałam, na wyciągniecie, ręki to potrafiła swoją siłą i zaradnością dążyć do tego, żebym miała to, co sobie wymarzyłam. Nigdy nie zapomnę jak w latach 80. mama, zamiast sobie kupić robota kuchennego, kupiła mi lalkę murzynkę, którą nazwałam Berta”. Lalkę tą mam do dziś.

Mamo, każdego dnia dziękuję, że Cię mam, wiem, że moje słowa nie oddadzą wdzięczności.

Teraz siedzę z głową odwróconą, w stronę okna, łza kręci mi się, w oku. Wspominam te dawne i jakże beztroskie czasy. Wiem, że nie zatrzymam czasu, zdaję sobie sprawę, że wszystko ma swój kres, ale mogę ten czas uchwycić, w wyjątkowy sposób, ponieważ moja mama jest wyjątkowa.

KIEDY BÓG PRZYDZIELAŁ, MAMY MI WYBRAŁ, NAJLEPSZĄ.