Między 30 a 40.
Analizując swoje życie, uważam, że najintensywniejszy czas, jaki był i jest w moim życiu to między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia. Bardzo dużo zmian się pojawiło w moim życiu na drodze zawodowej, jak i w życiu osobistym. Skoncentrowałam się na realizacji celów życiowych, zawodowych i konsekwentnie dążę do realizacji przyjętej wizji życia.
Życie umyka nam w zastraszającym tempie. Nie chcemy żałować niczego, aczkolwiek pewnie tak się nie da, zawsze czegoś żałujemy, bo tak jesteśmy skonstruowani, że coś nam poszło nie tak, że coś zrobiliśmy, czego z perspektywy czasu nigdy byśmy nie powtórzyli, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby się co jakiś czas zatrzymać na chwilę i zadać sobie parę istotnych pytań, na które sami będziemy, sobie umieli realnie udzielić odpowiedzi.
Jeżeli chodzi, o mnie to już jakiś czas temu a konkretnie od 2015 roku postanowiłam być szczęśliwa, bo od tego jestem piękniejsza wewnętrznie i zewnętrznie (nie oznacza to, jednak że wpadłam w samouwielbienie). Nie poświęcam za dużo czasu na rzeczy, które niczego nie wnoszą w moje życie. Teraz najważniejsza jest dla mnie moja córka (choć zawsze była) oraz osoby, które w moim życiu są mi najbliższe. Utrzymuję bardzo dobre relacje z moimi prawdziwymi przyjaciółmi (pseudo przyjaciół zweryfikowało życie w momencie, gdy moje życie się posypało, za to im dziękuję, bo się sami wyeliminowali). Spełniam się zawodowo, robię to, co lubię i przynosi mi to ogromną radość. Dzięki mojej pracy mam możliwość nie tylko na dobre zarobki, ale przede wszystkim poczucie stabilizacji.
Codziennie wstaję z łóżka zadowolona i czuję chęć do życia, wykorzystuje czas w 100% na pozytywne myślenie i na optymizm którego tyle jest we mnie.