To mój czas.

… To mój czas wciąż się rozwijam, ciągle biegnę dalej, chcę w tym trwać, być z sobą w zgodzie jeszcze doskonalej…

Dziś mija równy rok od mojego rozwodu. Przez ten cały czas targały mną emocję od miłości do nienawiści. Nie tłumiłam w sobie wspomnień, nie powstrzymywałam się od łez. Przyjrzałam się temu jeszcze raz, zadawałam sobie pytania i na trzeźwo znajdywałam odpowiedzi które miały sens. Powoli układałam, sobie na nowo całą tę układankę wiedząc, że każdy element jej idealnie zaczyna do siebie pasować. Pozwoliłam sobie na spokojne odejście tej miłości, łagodne wygaśnięcie żaru w moim sercu, uwolniłam się od wszystkich nieprzyjemnych uczuć, jakie towarzyszyły rozstaniu. Ten rok pozwolił mi na wyciągnięcie wniosków z minionych doświadczeń, które dają mi lepszą przyszłość, których nie będę powielała. Błędy, które popełniałam, nie mają teraz racji bytu w obecnym moim życiu.



Życie to zapisane kartki, które kiedyś się kończą.

Jak sobie poradzić z faktem, że bliska osoba odchodzi, umiera. Chyba nie ma takiej jednej receptury na ból. Wszystko zależy od wielu czynników. W tym roku odeszło kilka osób, które znałam, z którymi przebywałam, które były mi bliskie bardziej lub mniej, ale były to ważne osoby w moim życiu. W maju pochowałam jedną z najbliższych i najważniejszych mi osób, moją najukochańszą Babcie Irkę. Wczoraj miała imieniny, zawsze co roku spotykaliśmy się w gronie rodziny, żeby razem z nią świętować ten dzień, dzień jej imienin. W tym roku niestety nie zasiadła do stołu, choć wiem, że w tym dniu była z nami mentalnie.

Babcia chorowała, ale do końca była bardzo dzielna. Ostatnie 15 dni swojego życia spędziła w szpitalu. Byłam u Niej prawie codziennie w szpitalu, siedziałam przy jej łóżku i trzymałam, ją za rękę patrząc, na jej cierpienie. Mimo że też wewnętrznie cierpiałam, widząc ją taką bezradną i błagającą o ulgę nie okazywałam tego, jak bardzo się o Nią boję.

Byłaś najukochańszą Babcią, nigdy we mnie nie zwątpiłaś, mimo moich wielu pomyłek w życiu, wielu upadków, jakie zaliczyłam, zawsze wyciągałaś do mnie rękę. Nigdy mnie nie oceniałaś, zawsze próbowałaś tłumaczyć moje wybryki, fanaberie i złe wybory. Nauczyłaś mnie bardzo wiele. Byłaś moją ostoją. Dawałaś zawsze poczucie bezpieczeństwa. Mimo że Cię nie ma, wiem, że tam z góry nadal mnie chronisz. Wiem, że teraz jesteś, ze mnie dumną wiedząc, jak kieruję swoim życiem. Zawsze chciałaś dla mnie jak najlepiej, nie zawsze to doceniałam, ale pamiętaj, że Twoje rady nie poszły na marne. Kocham Cię i do zobaczenia moja najukochańsza Babuniu.



Myśli kilka na temat “tyłka”.

Do tego wpisu skłoniła mnie dzisiejsza rozmowa a szczególnie jej urywek. Rozbawiło mnie to ale też dało trochę do myślenia i przeanalizowania zachowań ludzi. Chcę o tym napisać, ponieważ widzę, że dla wielu ludzi istotną rzeczą jest życie innych niż również tworzenie wyimaginowanych historii, dopisywanie faktów prawdziwych czy nieprawdziwych, ale to już mniej istotne.

Jaka jestem, bo chyba od tego powinnam zacząć, żeby dojść do sedna tego wpisu. Na pewno jestem osobą szczerą, bezpośrednią, pewną siebie (ta cecha bywa czasem zgubna), kreatywną, wrażliwą, ale też bezczelną, ale tylko w sytuacjach, jeżeli na czymś mi zależy lub jeżeli osoby, z którymi rozmawiam, reprezentują niski poziom. Okazuje się, że moje cechy nie są do przeskoczenia lub zaakceptowania przez inne osoby. Nie ukrywam, że jest mi to obojętne, aczkolwiek jako osoba szczera do bólu uważam, że warto o takim czymś mówić, pisać, aby pokazać prawdziwe twarze wielu z nas.

Osobiście wychodzę z założenie Twój tyłek mnie nie interesuje”.

Biorąc, jednak pod uwagę dzisiejszy świat to nie jest dobra cecha, ponieważ nie ułatwia ona życia, ale wychodzę z założenia, że zawsze należy być sobą i żyć ze sobą w zgodzie.

Jestem racjonalna i mądra. Mam fajny tyłek który Ty masz ochotę z jakiegoś powodu obrabiać. Niezależnie od tego, kto co teraz o mnie myśli, niezależnie od tego, jak jestem nadal postrzegana przez pewne osoby i ile razy był obrabiany mój tyłek uważam, że widocznie jest wart tego. Gdybym była osobą mało istotną, nikt by nawet o nim nie pomyślał. Jestem na tyle ważną osobą, że myślicie o moim tyłku i o nim rozmawiacie.

A może by tak wziąć do ręki książkę, przeczytać ją i porozmawiać z kimś na jej temat zamiast żyć moim tyłkiem”. Nie musisz wyprowadzać mnie z błogiego stanu nieświadomości, ponieważ jestem w pełni świadoma tego, co mam, żyje ze sobą już tyle lat. Pamiętaj, że mój tyłek to moje życie, moje wybory. Pozostałam i jestem sobą.

Pewnie mój wpis niczego nie zmieni. Zawsze znajdzie się osoba, która będzie się interesowała moją pupą”. Ktoś zazdrosny, szukający poklasku, ktoś, kto chce się podlizać, by coś przez to osiągnąć. Mający potrzebę interesowania się moim życiem, aby przez to urozmaicić swoje. Czasem to boli, a czasem śmieszy. Ogólnie mam to w dupie ale też czasem nie zamierzam tego tak zostawić.

Przyglądnij się swojej dupie może okaże się na tyle atrakcyjna, że zrezygnujesz z mojej.



Najszczęśliwszy dzień w życiu.

Dziś w nocy na świat przyszedł Maksymilian syn moich przyjaciół z Niemiec. Chłopiec jest prześliczny. Rodzice Maksa też czują się dobrze. Tata do samego końca był przy porodzie. Dzielnie wspierał swoją ukochaną i jako pierwszy powitał na tym świecie synka.

Widząc szczęście rodziców, patrząc jaką tworzą piękną parę i jakie ogromne znaczenie ma dla nich słowo rodzina pragnę Im z całego serca pogratulować.

Też pamiętam narodziny mojej córeczki. Było to 15 lat temu, ale takich momentów nigdy się nie zapomina. Mam ten obraz przed oczami, mimo że upłynęło tyle lat. Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Wtedy też byliśmy rodziną, czekaliśmy na narodziny naszej księżniczki. Poród przebieg bez żadnych komplikacji, gładko i szybko. Przy porodzie nie byłam sama więc świadomość, że ma, się bliską osobą jest bardzo ważne i dodaje sił. Mimo że po latach nasze drogi się rozeszły to zawsze On będzie częścią naszej historii.

 

 



Przyjaźń & Przyjaciel.

Dziś przypada Światowy Dzień Przyjaźni i właśnie na ten temat chciałabym zamieścić kilka zdań. Każdy z nas ma u swego boku przyjaciółkę/przyjaciela, bo przecież przyjaźń to niezwykłe uczucie, które powinno wnosić w nasze życie dużo dobrego, ale nie zawsze tak jest. Czasem przyjaźń schodzi na zupełnie inny tor i zamiast dodawać nam skrzydeł i dodawać sił, staje się źródłem wielu problemów. Taką przyjaźń określam mianem toksycznej przyjaźni. Jeżeli uważasz, że coś zaczyna Cię uwierać to po prostu ogranicz kontakty, dzięki czemu będziesz miał/a okazję spojrzeć z dystansem na relację z przyjacielem/przyjaciółką.

Dla każdego z nas przyjaźń ma inną definicję. Są, tacy co uważają, że przyjaźń polega na zwierzaniu się ze wszystkiego, wielogodzinnych pogaduchach, dziesiątków SMS-ów dziennie czy też poleganie na sobie w każdej sytuacji i bycie na bieżąco ze wszystkim. Są i tacy, którzy uważają, że przyjaźń to porozumienie bez konieczności częstego kontaktu.

Dla Mnie przyjaźń to bliskość, porozumienie oraz autentyczność, bezinteresowność. Częstotliwości kontaktu mają dla mnie drugorzędne znaczenie. Przede wszystkim stawiam na uczciwość, zaufanie, lojalność, dyskrecje i empatię oraz umiejętność słuchania, jak również pozwolenie się wypowiedzieć drugiej osobie.

Moi przyjaciele to najpiękniejsi ludzie, jakich znam, ponieważ poznali smak porażki, cierpienie, walkę, stratę. Znaleźli swoją drogę, aby wyjść z otchłani. Ci ludzie mają wrażliwość, łagodność, głęboką kochającą troskę.

Piękni ludzie nie biorą się znikąd. Dziękuję, że jesteście.

 

 



Dwudzieste szóste marzenie.

Ostatnio natrafiłam przypadkowo na bardzo mądry cytat. Do tego stopnia mnie ujął swoją prawdą, że postanowiłam się bardziej zagłębić w jego sens. Na początku, zanim zacznę, cokolwiek pisać zacytuje go Wam, żebyście i Wy mogli się zagłębić, ponieważ każdy z nas będzie inaczej go postrzegał.

Nie ma zbyt wiele czasu by, być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie mamy wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?

No właśnie zbyt mało czasu dla siebie mamy, pędzimy razem z tym zwariowanym światem. Stajemy się coraz bardziej zagubieni. Coraz trudniej jest nam dostrzec, że tak naprawdę los nasz zależy tylko od nas. Od naszego samozaparcia i samorealizacji. Wydaje nam się, że odzwierciedlenie naszych marzeń, naszego ideału jest w rzeczywistości niemożliwe.  Przecież samo dążenie do celu jest już jakimś krokiem do realizacji marzeń. Zdobywamy przez to jakiejś doświadczenie, które jest bezcenne i które w przyszłości będzie procentować. Rozwijamy siebie, nasze wnętrze, ale przede wszystkim zaczynamy inaczej postrzegać świat, nasze życie codzienne też staje się zupełnie inne, ponieważ osiągamy pewien rodzaj szczęścia, który daje nam spojrzenie na lepsze jutro.

Pamiętajmy o tym, że nawet najskrytsze i największe marzenia mają szanse się ziścić, tylko nie możemy ich skrywać w sobie. Powinniśmy od razy zacząć je realizować, każde z marzeń powinno ujrzeć światło dzienne.

Nie rezygnuj z marzeń. Masz, jedno życie więc zacznij już dziś je realizować. Nawet jeżeli dziś wydaje, Ci się to niemożliwe to nie oznacza, że zawsze tak będzie. Niektóre potrzebują tylko trochę więcej czasu. Im dłużej na nie czekasz, wtedy są najbardziej prawdziwe, piękne i tylko Twoje.



Fałsz i obłuda- motto zakłamanych.

Jak zdążyliście, zauważyć drodzy czytelnicy na moim blogu poruszam różne tematy. Od tych błahych po dość intymne z mojej przeszłości, jak i teraźniejszości. Piszę o tym, co mnie boli, co u mnie dobrego itd.

Niestety ten tydzień, choć jeszcze się nie zakończył, spowodował, że znów zwątpiłam w ludzi i relacje między ludzkie. Po raz kolejny i pewnie nie ostatni poczułam na swoich plecach fałsz i obłudę. Ludzie są bardzo zakłamani, ale to mnie akurat nie dziwi i nie boli jak to, że patrzą Ci w oczy, udają Twoich przyjaciół, co więcej, obwieszczają, to wszem wobec a za plecami plotkują i stają się wrogami. Brzydzę się takimi ludźmi, ponieważ uważam, że jeżeli ktoś ma, coś do kogoś to powinien wyjaśniać sobie to face, to face. Takich szczerych osób jest niestety jak na lekarstwo w dzisiejszych czasach.

Jestem osobą szczerą, jeżeli coś mnie boli, zawsze o tym mówię i mówię to bezpośrednio osobie, której sprawa dotyczy. Zdarza mi się, że jestem powierzchowna, ale to nie przysłania mi świata realnego. Staram się ze wszystkimi żyć w zgodzie i neutralnie. Niestety dzisiejszy świat, a raczej ludzie sprawiają, że nie jest to łatwe. Pełno fałszu, obłudy i udawanej sympatii. Nie można jednak temu ulec i tłumaczyć takiego zachowania. Trzeba być uczciwym wobec innych i przede wszystkim lojalnym wobec osób, które są lojalne wobec Ciebie.

Osoby zainteresowane oczywiście wezmą mnie teraz jeszcze bardziej na języki, ale ja wokół siebie oczyszczam atmosferę, dając dowód temu, że nie biorę w tym udziału i nie wchodzę w grę.

Stare porzekadło mówi: Kto pod kim dołki kopie sam w nie wpada”.

 

 



Mściwa księżniczka, dama czy dobra wróżka.

Jaką postawę powinno się przyjąć podczas rozwodu i po nim? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć indywidualnie.

Nie jest tajemnicą, że o rozwód wystąpił mój były mąż. Nic dziwnego skoro od kilku miesięcy mieszkał z kochanką. Chciał zakończyć przecież pewien etap swojego życia, żeby móc w spokoju sumienia oddać się nowej (starszej) miłości. Decyzję o rozwodzie nie skonsultował ze mną tylko ze swoją rodziną, ale to akurat nikogo nie dziwiło a mnie w szczególności. Pozew rozwodowy otrzymałam we wrześniu 2015 r. Co wtedy czułam? Nie czułam nic, bo wiedziałam, że chcę mieć już to jak najszybciej za sobą. Dla mnie to była już wtedy czysta formalność.

Nie chciałam być mściwą księżniczką która stawia sobie za cel udowodnienia, że kobieta potrafi być znacznie bardziej okrutna i przebiegła niż mężczyzna. Brałam pod uwagę, że knucie, intrygowanie i uprzykrzanie życia byłemu mężowi sprawi, że pozbawię siebie energii. Chciałam przez rozwód przejść z podniesioną głową i godnością oraz nie stracić sympatii i szacunku do samej siebie.

Nie byłam też damą z wyrzutami sumienia (jeżeli ktoś powinien je mieć to na pewno nie ja), która da, się wykorzystać byłemu mężowi biorąc na siebie całą odpowiedzialność za rozpad związku. Ponieważ w zniszczeniu miłości biorą udział zawsze oby dwie strony.

Przyjęłam zatem postawę dobrej wróżki”. Przyjęłam zaistniałą sytuację do wiadomości, postawiłam na spokój i szczerość. Nie próbowałam zniszczyć byłego męża, ale zadbałam o to, co mi się należało. Chciałam też ocalić swoje emocje. Przechodząc przez ten sztorm wiedziałam, że będzie to miało wpływ na moją przyszłość. Nie przeklinałam losu. Zaczęłam robić to, co potrafię najlepiej. Porażkę przekułam w sukces, Wyciągnęłam wnioski z tego, co mnie spotkało. Z dnia na dzień stawałam się silniejsza. Rozłożyłam skrzydła, które przez lata głęboko chowałam. Z czasem poczułam się szczęśliwa i dumna z tego, że udało mi się wziąć życie w swoje ręce.

Czas na transformację. Zaczynam nowe życie.



Gusta i guściki.

Mężczyźni lubią różne kobiety. Te o pełniejszych kształtach i te zupełnie chude. Od blondynek poprzez rude czy też brunetki. Niskie czy wysokie. Inteligentne, jak również takie, które są cichutkie (bo nie mają nic ciekawego do powiedzenia).

Nic nie działa na mężczyzn tak mocno, jak wyzwolona kobieta. Rozmowa z taką wyzwoloną do granic kobietą daje facetowi pole do działania. Takie kobiety są obrotne, wygadane i bardzo zaradne. Potrafią same o siebie dbać. Kobieta wyzwolona potrafi sprawić, że w jej związku nigdy nie powieje, nudą co jeszcze bardziej przyciąga faceta.

Niestety nie wszyscy mężczyźni chcą, aby taka kobieta została ich stała partnerką, z którą chcą założyć rodzinę i się ustabilizować. Potrzebują zatem kobiet, które będą umiały zadbać o wspólne gniazdo. Które będą im do reszty oddane i gotowe do poświęceń. Czyli jednym słowem potrzebują kury domowej.

My kobiety możemy dla swoich ukochanych być jednocześnie kurą domową, jak i kobietą wyzwoloną. Jedno nie wyklucza drugiego. Kobieta inteligentna nie będzie miała problemu, aby połączyć jednego z drugim. Przecież to nie jest żaden wyczyn, aby zrobić ukochanemu kolację w domu czy wyprasować mu koszulę. Jednak jak zajdzie potrzeba może wyjść z partnerem do restauracji na wystawną kolację czy pójść na całonocną imprezę do klubu. My kobiety inteligentne wiedzące czego chcemy, umiemy dopasować się do danej sytuacji.

Zatem można być wyzwoloną kurą domową oczywiście, jeżeli tylko partner jest tego wart.



Za późno na wczoraj.

Wystarczy chwila, by stracić wszystko. Wystarczy jedna nieprzemyślana decyzja, by zmienić życie swoje i innych nieodwracalnie. Nigdy nie jest tak, że potrafi, się docenić co się ma. Zawsze chce się więcej, ale więcej nie oznacza lepiej. Można, się o tym przekonać jak się traci to, co w życiu najcenniejsze. Banalne prawda ? Zarazem prawdziwa.

Nie ja pierwsza i nie ostatnia, która się po wielu latach rozstała z mężem. Jego odejście było, najlepszym co mnie w życiu spotkało. Dopiero teraz znam swoją wartość w 100%.

Każdy z nas zaczął nowe życie według swoich oczekiwań. On odszedł do kobiety, z którą utrzymywał od jakiegoś czasu bliskie kontakty (była jego fryzjerką) również seksualne, ale teraz to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

Każdy przecież ma prawo do szczęścia. Każde rany się zabliźnią, ale niesmak zawsze pozostanie. Czy powinno się analizować przeszłość? Nie, ponieważ nie ma możliwości cofnięcia czasu, aby pewnych błędów nie popełniać. Widocznie tak musiało być, żeby mogło być lepiej czy inaczej.

Związek z moim byłym mężem nie będę traktować w kategorii porażki, chociażby ze względu na fakt, że mamy dziecko. Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłabym żadnej linijki w naszej powieści. Dużo się nauczyłam, jak i dużo przeżyłam. Dużo straciłam, ale też wiele zyskałam. Zawsze byłam kobietą o silnym charakterze co nie zawsze podobało się osobom trzecim w naszym otoczeniu, które również mogę przypisać sobie cegiełkę. Zostaje mi tylko wam podziękować, bo nie zniżyłam się do waszego poziomu tylko z uśmiechem na twarzy to wszystko wytrzymałam.

Rozpada się zawsze to, co było zbudowane na iluzji i kłamstwie i zmusza nas do szukania w sobie prawdy.